you sleep like small stars fly back home .

music.

Droga nie zajęła nam dużo czasu. Po drodze doszli do nas Jake i Ed, Mia miała być na miejscu. Nim się spostrzegłam staliśmy przed dwupiętrowym domem z płaskim dachem. Cała ulica była przesiąknięta dźwiękiem dudniącej muzyki. O ile dubstep da nazwać się muzyką. Jakby na zawołanie drzwi otworzył nam gospodarz. Uderzyła we mnie chmura dymu papierosowego. Dokładnie dymu pomieszanego z potem, alkoholem i ... wymiocinami. Fuuj, przecież w tym nie da się oddychać.
- Ooo, jak miło że wpadliście. Czeka was najgrubsza bibka w tym roku - nie było jeszcze 21 a chłopak był już wcięty. Hmm, czekał mnie uroczy wieczór. Picie alkoholu na umór to jest to co lubię, stanowczo. Moi znajomi weszli do środka, a Louis zwrócił się do mnie i chuchnął we mnie wódką - Wszystkiego najlepszego Amelio.
- Anabelle.
- A no tak, Anabelle - brunet wyraźnie się zmieszał. Przepuścił mnie, a ja skierowałam się do salonu. Wewnątrz panował istny chaos. Przy stole odbywał się konkurs kto wypije więcej kieliszków bez użycia rąk, a wkoło pełno par wymieniało się swoimi drobnoustrojami z jamy ustnej. Usiadłam na fotelu pod oknem i zaczęłam obserwować co się dzieje. Mia z Mikiem wirowali na parkiecie, Charlotte odpędzała się od jakiegoś natręta, a Jake odpalał skręta Edowi. Czyli raczej nie mogłam liczyć na towarzystwo przyjaciół. Nagle wśród tłumu dostrzegłam chłopaka ze stołówki, który tańczył z blondynką przypominającą te prosto z wybiegów Victoria's Secret. A raczej ona ocierała się o niego, wiła i kusiła. No ale skoro ma się wrodzony seksapil to trzeba go jakoś wykorzystać, mimo że wygląda się przy tym jak panna do towarzystwa. Ouu, Bells, kolejne poglądy godne 80 letniej kobiety. Zapewne Siostry Karmelitanki z ogromną przyjemnością przyjęłyby mnie do swojego zakonu.
- Blondii, źle się bawisz? - Char była już w stanie upojenia alkoholowego. Czyli dzisiaj spałam na podłodze, dziewczyna nie mogła pokazać się w takim stanie w domu.
- Coś ty, zabawa jest znakomita - ahh ten wrodzony sarkazm. Wright jednak połknęła to bo wyciągnęła mnie za rękę na parkiet. Bogu dzięki za ten tłum, bo zgrabnie mogłam się w niego wtopić i przejść do kuchni. Przeszkodziłam jakieś parze w migdaleniu się, przez co zostałam zgromiona wzrokiem. Rób tak dalej, zostaniesz duszą towarzystwa! Usiadłam na blacie, hałas przestał mi przeszkadzać. Czyli pewnie ogłuchłam. Nagle do pomieszczenia wpadł lokowaty kolega z rana. Pierwszy raz mogłam przyjrzeć mu się z bliska. I muszę przyznać, że totalnie powalił mnie na kolana.
- Cholera ... - tuż za nim wszedł lekko przypakowany brunet.
- No chodź tu frajerze, taki mocny jesteś? - czyżbym wyczuwała w powietrzu bójkę? Definitywnie nią śmierdziało - Najpierw podrywasz cudze dziewczyny a teraz spieprzasz?
- To że jesteś tak tępy i nie rozumiesz tego że jej nie podrywałem to już nie mój problem - nie wiem jakim cudem ale Loczek był całkiem opanowany.
- Dawno po mordzie nie dostałeś? - czyżby arogancja wkurzała pana 'jestem koksu, klękajcie przede mną narody'? Chłopak wręcz się gotował.
- Jeśli mogę wtrącić to on wcale nie podrywał twojej partnerki - co ty najlepszego wyprawiasz Anabelle?! Siedź cicho bo jeszcze ty dostaniesz!
- Nikt się ciebie o zdanie nie pytał wywłoko.
- Upss, jeśli chciałeś mi dopiec to raczej nie w sposób godny neandertalczyka - skąd we mnie taka pewność siebie? Z resztą nie ważne, zamknij się, a najlepiej zacznij uciekać.
- Stul pysk - mięśniak zaczął się do mnie zbliżać.
- A w domu to nie nauczyli że trzeba z szacunkiem odnosić się do płci pięknej? - i stało się. Nie wiem czyja pięść zaczęła ale obaj leżeli w parterze nawzajem się okładając. Zewsząd było słychać piski dziewczyn oraz zachęcające okrzyki chłopaków. A jak to ja stałam i nie wiedziałam co zrobić.
- Co do cholery?! Harry! - prosto do ucha wydarł mi się Louis. Wielkie dzięki, serio. On i jeszcze jeden chłopak rozdzielili leżących - Christian, wypad! Styles, idziesz z nią - w tym momencie wskazał na mnie - do łazienki odkazić rany. Już!
Wkurzony chłopak wyszedł i skierował się w stronę łazienki. Potulna ja podreptałam za nim.
- Po co się odzywałaś? - no tak, czekało mnie kazanie.
- Skoro tego nie zrobiłeś to dlaczego on cię oskarżał?
- A ty co? Matka Teresa z Kalkuty jesteś? - zaczęłam szukać w szafce wody utlenionej i gazy. Harry jak widać uwielbiał kpić z innych. Uwielbiam takie przypadki, seeeerio.
- Nie musiałeś stawać w mojej obronie, najwyżej dostałabym i po sprawie.
- Wolałem oszczędzić ci rozmazanego makijażu po tym jakbyś się popłakała.
- Wiesz co? - pogładziłam chłopaka po policzku - Wypchaj się.
Pokazałam mu środkowy palec i wyszłam na korytarz. Wkurzona przepchnęłam się przez tłum i sięgnęłam po piwo. ZABAWĘ CZAS ZACZĄĆ.
~*~
Cześć cześć, liczę na odzew z Waszej strony. Chciałabym poznać opinię na temat opowiadania c:

1 komentarz:

  1. Cóż, nie będę ukrywać, że tamte opowiadanie bardziej przypadło mi do gustu, ale to również niczego sobie. Myślałam, że Harry od razu polubi Anabelle, z wzajemnością, a tu prosze. :D

    OdpowiedzUsuń